Na odcinku z Gdyni do Greenock kukiem na Chopinie była Danusia Kowalewska, świetna kucharka – dyplomowana, bo po zawodowej szkole gastronomicznej, a prywatnie żona naszego bosmana, Stefana Kowalewskiego. W Greenock zaokrętowana została też kucharka szkocka. Podczas przejścia do Kadyksu panie miały przekazać sobie obowiązki i w pewnym momencie kuchnię przejęła Szkotka. Bosman i kuk na STS Fryderyk … Czytaj dalej Kapitan Ziemowit opowiada: „Danusiu! JEŚĆ!!!”
Wojciech Przybyszewski oczami innych: Za burtą.
Uzupełnienie cyklu „Wygrzebane z lamusa”.
40 lat temu. Małgorzata M. Przybyszewska 22 września 2023, o 16:23 Dziś wspomnienie z wydarzenia, które musiało wielu zapaść w pamięć (ile razy słyszeliście w realnym życiu „człowiek za burtą!”?) – bo aż trzy relacje na ten temat wpłynęły do nas od przyjaciół Taty z Pogorii. A więc... Strasznie mnie łapie za serducho to wspomnienie. ❤ … Czytaj dalej Wojciech Przybyszewski oczami innych: Za burtą.
Uzupełnienie cyklu „Wygrzebane z lamusa”.
Kapitan Ziemowit opowiada: Fryderyk Chopin – rocznica co 4 lata.
Pierwsze podniesienie bandery na STS Fryderyk Chopin odbyło się w dniu nietypowym, bo 29 lutego przestępnego roku 1992. W ten sposób świętowanie tego wydarzenia może mieć miejsce co czwarty rok. Wybór dnia był czystym przypadkiem, wynikającym z przebiegu budowy i planów rejsowych Fryderyka Chopina na rok 1992. Plany przewidywały udział Fryderyka Chopina w Columbus Tall … Czytaj dalej Kapitan Ziemowit opowiada: Fryderyk Chopin – rocznica co 4 lata.
Kapitan Ziemowit opowiada: Sawą przez Kanał Kiloński.
Wszystko zaczęło się od tego, że jeden z członków naszej przyszłej załogi, miał znajomości w konsulacie brytyjskim… Opisywane już wcześniej wydarzenia, związane z wejściem s/y Sawa na mieliznę w Limfjordzie (►„Jak przechytrzyć ratownika”◄), nie były początkiem, a końcem naszych perypetii w tym rejsie. Powtórzę tu, że pomysł popłynięcia do Holandii przez Kanał Kiloński na jachcie … Czytaj dalej Kapitan Ziemowit opowiada: Sawą przez Kanał Kiloński.
Wojciech Przybyszewski: Fowey.
Z cyklu „Wygrzebane z lamusa”.
40 lat temu. Fowey – to małe miasteczko w hrabstwie Kornwalia (Anglia). Fowey z lotu ptaka źródło: Fowey Harbour[1] W przeszłości znane było z wypalania ceramiki, ponieważ nieopodal znajdowały się (i znajdują się nadal) bogate złoża dobrej jakości kaolinu (białej gliny), niezbędnego w tym procesie. Nic więc dziwnego, że w planie naszego trwającego nieco … Czytaj dalej Wojciech Przybyszewski: Fowey.
Z cyklu „Wygrzebane z lamusa”.
Kapitan Ziemowit opowiada: Jak przechytrzyć ratownika.
Czasem podczas żeglugi na płytkich wodach zatok i zalewów może się zdarzyć wejście na mieliznę. Przytrafić się to może każdemu – czasem na skutek chwili nieuwagi, a czasem na skutek błędu w wykonaniu podanej komendy. Jeżeli ma to miejsce przy spokojnym morzu, słabym wietrze i niewielkim falowaniu zazwyczaj udaje się zejść z mielizny o własnych siłach. … Czytaj dalej Kapitan Ziemowit opowiada: Jak przechytrzyć ratownika.
Kazimierz Robak: Jak rozpętałem wojnę dyplomatyczną.
To było w maju roku 1980. Był to dziwny rok, w którym rozmaite zdarzenia, bardziej i mniej zwyczajne, następowały jedne po drugich. Wśród nich prasa odnotowała, że 19 maja 1980 r. dwaj polscy himalaiści weszli na Mount Everest filarem południowym, tym samym wytyczając nową drogę wspinaczkową. Wspinaczami byli Andrzej Czok i Jerzy Kukuczka, członkowie wyprawy … Czytaj dalej Kazimierz Robak: Jak rozpętałem wojnę dyplomatyczną.
Ryszard Mokrzycki: Biała Strzyga.
Wiele lat temu włóczyliśmy się jachtem między Korsyką, Sardynią i wyspami La Maddalena. Miały one przepiękne plaże i rezerwaty z unikatową fauną i florą, ale nie miały marin i portów – poza jednym, słynnym z luksusowych jachtów i tego, że Berlusconi robił tam swoje „bunga-bunga”. Spróbowałem wtedy swoich sił w napisaniu słów, pasujących do melodii … Czytaj dalej Ryszard Mokrzycki: Biała Strzyga.
Wojciech Przybyszewski: Ćwiek i śpiew.
Z cyklu „Wygrzebane z lamusa”.
42 lata temu. Tradycyjnie – jak już pisałem – kiedy Kazik Robak przyjeżdża na krótko z USA do Polski, wpada do mnie z wizytką i możemy wtedy powspominać nasze wspólne żeglowanie na Pogorii. Tak było i w tym roku, kilka dni po zakończonym jubileuszowym rejsie barkentyny po Morzu Śródziemnym. Zwykle przy okazji takich spotkań wymieniamy … Czytaj dalej Wojciech Przybyszewski: Ćwiek i śpiew.
Z cyklu „Wygrzebane z lamusa”.
Kapitan Ziemowit Barański opowiada: Málaga.
Cz. 7 cyklu Dzienniki Prawdziwe
Tak więc znaleźliśmy się w Maladze w połowie października 1974 r. Perspektywa listopadowej żeglugi po Atlantyku nie bardzo nam się podobała, zapadła więc decyzja, że popłyniemy non stop do Vigo, a potem również non stop do Portsmouth, aby nadrobić stracony czas. Niestety: zarówno Eol jak i Neptun nie byli dla nas łaskawi. Od Malagi do … Czytaj dalej Kapitan Ziemowit Barański opowiada: Málaga.
Cz. 7 cyklu Dzienniki Prawdziwe