Tak więc znaleźliśmy się w Maladze w połowie października 1974 r. Perspektywa listopadowej żeglugi po Atlantyku nie bardzo nam się podobała, zapadła więc decyzja, że popłyniemy non stop do Vigo, a potem również non stop do Portsmouth, aby nadrobić stracony czas.

Niestety: zarówno Eol jak i Neptun nie byli dla nas łaskawi.

Od Malagi do Cabo de São Vicente płynęliśmy powoli, ale jednym halsem. Problemy zaczęły się po minięciu przylądka, kiedy należało płynąć na północ. Pechowo dla nas wiatr był dokładnie z północy, z lekkim odchyleniem na zachód. Rozpoczęło się więc mozolne 10-dniowe halsowanie.

Halsowanie było trudne z dwóch powodów. Z wiatrem szła z północy wielka fala, co dodatkowo utrudniało manewry przy zwrotach i nie pozwalało na żeglugę blisko brzegu, bo tam na spłyceniach fala była jeszcze większa. Utrudniało to też nawigację, bo żeglowaliśmy bez widoczności lądu (GPS-u nie było) i w zasadzie polegaliśmy na codziennym określaniu szerokości geograficznej podczas kulminacji Słońca.

Nic więc dziwnego, że po kilku dniach załoga zaczęła układać piosenkę o naszej mozolnej drodze, a jej tekst – na melodię „Daleka jest droga do Rio”[1] – znalazł się w Dzienniku Prawdziwym:

[…] Daleka jest droga do Vigo,
Załoga chce dotrzeć do Vigo
I zimnem dygocze,
I płynie Roztoczem,
I klnie, i chce być już w Vigo. […]

Roztocze, Ziemowit, Barański, Ziemowit Barański, Dziennik, Dziennik Prawdziwy, malagaarch. Ziemowit Barański

Wreszcie, w dziesiątym dniu halsowania, okazało się, że jesteśmy na szerokości Vigo. Wykonaliśmy zwrot i już półwiatrem pognaliśmy do upragnionego portu.

Siódma zwrotka piosenki zaczyna się od słów „Nas wino malaga rozgrzewa”:

[…] Nas wino malaga rozgrzewa,
Nasz Pierwszy za sterem wciąż śpiewa,
Choć wicher dmie w oczy,
Płyniemy Roztoczem,
Nasz Pierwszy za sterem wciąż śpiewa. […]

Warto to szerzej wyjaśnić.

W Maladze trzeba było jakoś się zabezpieczyć na jesienną żeglugę atlantycką, więc za ostatnie dewizy zakupiony został duży gąsior wina malaga. Trzymałem ten gąsior w mojej koi i serwowałem po szklaneczce zmarzniętym żeglarzom schodzącym z wachty. Widać, że rytuał bardzo się im spodobał, bo uwiecznili go w piosence.

W Vigo załoga była szczęśliwa.

Roztocze, Ziemowit, Barański, Ziemowit Barański, Dziennik, Dziennik Prawdziwy, malagaPort jachtowy w Vigo (zdjęcie współczesne)
arch. Ziemowit Barański

Udało się bardzo tanio kupić smaczne sardynki (w wielkich puszkach) i zapas cebuli, co pozwoliło nam przetrwać kolejny etap rejsu: Vigo – Portsmouth. Też był ciężki, bo wiatr zmienił się na NNE, tyle że już nie szliśmy krótkimi halsami jak do Vigo, tylko wykonaliśmy długi hals na północny zachód, a po kilku dniach przyszedł silny wiatr zachodni, z którym pognaliśmy do Portsmouth.

Nie było więc okazji do układania dalszych piosenek.

Ziemowit Barański
12 kwietnia 2023

Cdn.


►Cz. 1. Jak dusić◄

►Cz. 2. Kompot◄

►Cz. 3. Foki w akwarium◄

►Cz. 4. Ażurowa latarnia◄

►Cz. 5. Nałóg◄

►Cz. 6. Rakija◄

►Cz. 7. Málaga◄


PS.

O tym, jak kpt. Ziemowit pływał na Roztoczu i o wielu jego przygodach na innych jachtach przeczytacie w antologii Jak się raz zacznie…,
bo jest tam 80 opowiadań z żeglarskiego życiorysu Kapitana.
► Sięgnijcie po książkę (bo to już ostatnie egzemplarze!)

 

 


[1] Piosenka z tzw. tradycyjnych, czyli bez ustalonego autorstwa.


► Żeglujmy Razem – powrót na Stronę Główną