Aby dotrzeć do genezy Pogorii należy cofnąć się kilka lat, do roku 1974, kiedy to na redzie Gdyni odbywała się parada żaglowców wieńcząca Operację Żagiel.

Komentatorem telewizyjnej relacji z imprezy był Adam Jasser, który o żaglowcach i ich misji opowiadał z tak niezwykłą pasją, że zwrócił na siebie uwagę prezesa Komitetu ds. Radia i Telewizji, Macieja Szczepańskiego.

Bractwo Żelaznej Szekli, wymyślone przez Jassera w 1973 roku, to idea żeglowania z młodzieżą wyłonioną na podstawie konkursów telewizyjnych, co w czasach żelaznej kurtyny i reglamentowanego żeglarstwa morskiego było ewenementem, bo łamało ustalony porządek. Wówczas bowiem, aby popłynąć na morze, trzeba było należeć do klubu żeglarskiego, posiadać książeczkę żeglarską, a w niej klauzulę dopuszczającą do pływań morskich. Jasser precyzyjnie obmyślił nowe stowarzyszenie: nie tylko zasady funkcjonowania, ale także ceremoniał i logotyp, słynne cztery skrzyżowane szekle, załatwił także zwolnienie jungów z obowiązku posiadania klauzuli będącej jeszcze jedną barierą w drodze na morze. Aby dotrzeć do szerokiego kręgu odbiorców, pan Adam rozpoczął współpracę z Bohdanem Sienkiewiczem, twórcą telewizyjnego „Latającego Holendra” i program stał się wkrótce oficjalnym organem Bractwa Żelaznej Szekli.

 

W 1976 roku, podczas rejsu kadry Bractwa do USA na Leonidzie Telidze, Jasser spotkał Krzysztofa Baranowskiego, który na Polonezie żeglował wówczas z rodziną. Panowie szybko doszli do porozumienia, co po latach pan Adam skwitował krótko: „Zaczęliśmy rozmawiać o jego ewentualnej współpracy z Bractwem, a dokończyliśmy te rozmowy u nas w domu, wiosną 1977 roku. Krzysztof przyjął moje zaproszenie do współpracy, a ja zobowiązałem się do załatwienia formalności z Prezesem, czyli umowę o pracę w TVP. I taką mu załatwiłem.”

 

Szybko okazało się, że istotną barierą funkcjonowania Bractwa był brak własnej jednostki. Czarterowanie jachtów było kłopotliwe, kosztowne, a szefowie stowarzyszenia byli zdani na łaskę armatorów, nie zawsze przychylnych ich pomysłom. W środowisku Bractwa temat budowy własnej jednostki pojawiał się w kuluarowych rozmowach coraz częściej. Baranowski wspomina, że Adam Jasser optował za budową kecza lub szkunera, jachtu wielkości zbliżonej do Zewu Morza, na którym jungowie pływali już w poprzednich latach. Sam Baranowski poszukiwał czegoś więcej – marzył o rejowcu.

 

A kiedy rozmowy trwały, nagle okazało się, że powstał roboczy projekt nowego jachtu. Adam Jasser wspomina: „Po niedługim czasie, ku zaskoczeniu uczestników kolejnego zebrania kapituły Bractwa, Krzysztof przedstawił nam Zygmunta Chorenia, a ten rozwinął na pulpicie-stojaku plany barkentyny, którą była późniejsza Pogoria.”

Sam Krzysztof Baranowski mówi, że znał już wcześniej Zygmunta Chorenia, a kiedy go spotkał, rozmowa szybko zeszła na nową jednostkę dla Bractwa, wzorowaną na brytyjskich żaglowcach szkolących młodzież: Malcolm Miller i Winston Churchill.

Narysowanie żaglowca rozpoczynało ciernistą drogę poprzez wyboje planowej gospodarki morskiej. Koniec lat 70. to narastający kryzys gospodarczy i permanentny brak dewiz, a bez środków płatniczych z tzw. drugiego obszaru płatniczego jachtu zbudować nie można było nawet wówczas.

 

Ile kosztowała budowa Pogorii? Tutaj także są rozbieżności. Krzysztof Baranowski wspominał o milionie dolarów, cenie jego zdaniem niskiej, ale możliwej do osiągnięcia dzięki przychylności stoczniowców, którzy obciążali za wiele prac przy jachcie armatora radzieckiego, dla którego równolegle w stoczni budowano rybackie kutry. W gospodarce planowej było to możliwe, kosztów wówczas nie liczono tak skrupulatnie jak dziś. Inne źródła, magazyn Żagle, podają kwotę 70 milionów złotych i 50 tysięcy dolarów.

 

Pierwsze wzmianki o żaglowcu pojawiły się w prasie lokalnej w grudniu 1979 roku. Morze poinformowało o styczniowym wodowaniu kadłuba w numerze kwietniowym z 1980 roku.

 

Geneza nazwy była jasna. To na jeziorach śląskiej Pogorii pierwsze żeglarskie kroki stawiał przed laty Maciej Szczepański, do tego akwenu miał sentyment. Wielu żeglarzy w Polsce nie wiedziało nawet o istnieniu takich zbiorników wodnych, teraz niewielkie jeziora stały się sławne na cały kraj.

 

W międzynarodowych regatach Tall Ships’ Races 1980 nowy nabytek Bractwa wygrał wszystkie etapy wyścigu, ulegając większym rywalom dopiero po przeliczeniu. Powrót do Polski na koniec wakacji to wejście w nową rzeczywistość karnawału Solidarności. Wybuchły strajki sierpniowe, Solidarność w Radiokomitecie rozpętała kampanię wycelowaną w prezesa, który stał się uosobieniem partyjnej nomenklatury i korzeniem wszelkiego telewizyjnego zła. Dla związkowców żaglowiec był celem wprost idealnym. W zakładowej ściennej gazetce ukazał się materiał oparty na plotkach, w którym po raz pierwszy pojawiły się słynne obrazy Kossaka i Malczewskiego na ścianach Pogorii, złote klamki, harem z Mulatkami, a nawet stajnia dla konia – wszystko to luksusy niedostępne dla zwykłych ludzi. Tekst przedrukowała wkrótce Trybuna Ludu i rozpętało się prawdziwe piekło. Dwa dni później cała Polska już wiedziała o prezesie i jego tajemniczym, ukrywanym dotąd, jachcie, informacje o szkoleniu młodzieży przebijały się zdecydowanie wolniej.

 

Już w połowie września zapada decyzja Związku Zawodowego Pracowników Radia i Telewizji o konieczności sprzedaży jachtu za granicę i odzyskaniu pokaźnych nakładów finansowych. Chciano się jak najszybciej pozbyć powodu ataków medialnych. Oficjalna decyzja nowego prezesa Radiokomitetu z 29 września 1980 roku brzmi jak wyrok dla jachtu.

Aby ostudzić nieco emocje Krzysztof Baranowski zaproponował rejs na antarktyczną bazę PAN na Wyspie Króla Jerzego w celu wymiany załogi.

Za ułamek kwoty oferowanej przez tradycyjnych armatorów jacht popłynął tam na przełomie 1980 i 1981 roku, dzięki czemu ocalał, bo kiedy z rejsu wrócił, kraj żył zupełnie innymi sprawami.

 

Kolejna burza wybuchła już dwa lata później, kiedy Krzysztof Baranowski ogłosił założenia rejsu I Szkoły pod Żaglami: wyprawę Śladami Starych Kultur.

Dziewięciomiesięczna ekspedycja wokół Afryki połączona była z normalną nauką.

W rejs mieli popłynąć 16-latkowie, wyłonieni drogą kilkustopniowych eliminacji uwzględniających zaangażowanie w pomoc osobom starszym, wyniki w nauce i test sprawnościowy.

Do rejsu zgłosiły się 864 osoby, pojechać mogło tylko 30.

 

Późniejsze lata to setki rejsów z młodzieżą, ciekawe wyprawy, czarter jachtu dla kanadyjskiego odpowiednika „Szkoły pod Żaglami” oraz samowystarczalność finansowa jednostki, przez pokład której przewinęły się dziesiątki tysięcy młodych ludzi.

 

 

Co robią dziś bohaterowie tej historii?

Adam Jasser wiele lat spędził w Stanach, po powrocie szkolił, żeglował, pisał. Okazjonalnie dowodzi Pogorią, ma stałe grono swoich wyznawców lubiących z nim żeglować, z wielkiego żeglarstwa jednak się wycofał.

Krzysztof Baranowski jeszcze wielokrotnie dowodził jachtem, a kiedy coraz trudniej było mu dostać się na pokład, zbudował nowy żaglowiec, Fryderyk Chopin. Teraz wydeptuje ścieżki, aby zbudować kolejny, tym razem bryg Polonia.

Zygmunt Choreń, pod koniec lat 70. młody inżynier, dziś jest uznanym na świecie projektantem żaglowców. Prowadzi firmę Choren Design and Consulting, w swoim projektowym dorobku ma ponad 20 żaglowców pływających po całym świecie.

Maciej Szczepański, po pobycie w więzieniu, w drugiej połowie lat 80. wrócił do biznesu, żeglował na mniejszych jachtach, zmarł w grudniu 2015 roku.

 

40 lat po wodowaniu można powiedzieć, że Pogoria świetnie wpisuje się w dzieło morskiego wychowania młodzieży, chętnych do żeglowania nie brakuje, a młodzież z roku na rok chętniej garnie się na morze.

Marek Słodownik
Kwartalnik Morze, „Wiosna 2020”

 

* * *

To tylko fragment artykułu Marka Słodownika. Całość znajdziecie w wiosennym numerze kwartalnika „Wiosna 2020”.
W kioskach i w sprzedaży internetowej jest już numer „Lato 2020”.

Dlatego najlepiej zaprenumerować: przysyłają pocztą, albo emailem.

Zakup pliku online jest banalnie prosty: płaci się kartą i (niemal) natychmiast .pdf ląduje w Waszej skrzynce emailowej.

Warto: zerknijcie tylko na spisy treści.

 

 


Na Str. Głównej:

Arch. Marek Słodownik

 

 

 


► Żeglujmy Razem – powrót na Stronę Główną