Bywało, że rozwiązania dotyczące pełnienia wachty kambuzowej wymyślone przez drugiego oficera – i zaakceptowane przez kapitana – powodowały pewne perturbacje, które znajdowały potem swój wyraz we wpisach do Dziennika Prawdziwego.
Taka sytuacja powstała w jednym z rejsów, w którym była dość liczna, bo 12-osobowa, załoga. W mniejszych załogach wachtę kambuzową pełniła jedna osoba. Jednak przy załodze tak dużej kuk nie dawał sobie rady ze wszystkimi obowiązkami, bo poza przygotowaniem posiłków trzeba było zmywać i utrzymywać porządek w kambuzie i w mesie.
Drugi oficer zaproponował, a kapitan zatwierdził, nowy sposób organizacji: służbę w kambuzie miały pełnić dwie osoby – Kuk i Mesboy. Kuk miał być odpowiedzialny głównie za przygotowanie posiłków, a Mesboy – za porządek, pomoc kukowi i zmywanie.
W teorii wyglądało to pięknie. W praktyce jednak Kuk twierdził, że gotowanie jest tak ważne i pracochłonne, iż on nie ma czasu na nic innego, a zatem pozostałe obowiązki spadają na Mesboya. Tak więc praktycznie wszystkie prace musiał wykonywać Mesboy.
Załoga uwieczniła ciężką dolę nieszczęśnika wpisami i rysunkami w Dzienniku Prawdziwym.
Mesboy przy pracy
arch. Ziemowit Barański
Trzeba tu dodać, że natura ludzka jest na ogół nie bardzo altruistyczna, więc kucharze mesboyów nie oszczędzali. Co widać na kolejnym rysunku:
Kuk: – Mesboy! Pospiesz się, bo z obiadem nie zdążę! A trzeba jeszcze pokroić, posiekać, …, …
arch. Ziemowit Barański
Sądzę jednak, że taki sposób pełnienia wachty kuchennej się nie przyjął, bo później w Dziennikach Prawdziwych nie znalazłem już żadnych ilustracji ani opisów podobnych sytuacji.
Może właśnie cytowane tu wpisy i rysunki odstraszyły późniejsze załogi od stosowania tego rozwiązania.
Ziemowit Barański
29 kwietnia 2023
Cdn.
►Cz. 9. Utyłem?◄
O tym, jak kpt. Ziemowit pływał na Roztoczu i o wielu jego przygodach na innych jachtach przeczytacie w antologii Jak się raz zacznie…,
bo jest tam 80 opowiadań z żeglarskiego życiorysu Kapitana.
► Sięgnijcie po książkę (bo to już ostatnie egzemplarze!)