W internetowych księgarniach jest do kupienia (za symboliczną kwotę) elektroniczna wersja mojej książki GIBRALTAR: Cieśnina – Skała – Państwo.
Jest to wydanie drugie – znacznie rozszerzone wobec wersji papierowej wydanej 5 lat temu.
Najpierw – o czym ta książka jest.
To:
► zwięzła historia miejsca, uznanego przez starożytnych za koniec zamieszkałego świata, a dziś wciąż będącego źródłem nieporozumień i konfliktów;
► chronologiczny (od czasów najdawniejszych do współczesności), bogato ilustrowany i dokumentowany zapis dziejów Gibraltaru;
► wypisy i wzmianki o Gibraltarze z literatury antycznej, średniowiecznej i współczesnej;
► wersja elektroniczna, oparta na wydaniu książkowym, bogatsza o niezbędne uwspółcześnienia (nowy pomnik gen. Sikorskiego) i rozszerzenie wypisów (m.in. opowiadanie Juliusza Verne’a i wspomnienia Joshuy Slocuma).
Czym ta książka nie jest (ale…):
● to nie jest locja – ale znajdziecie tu opis dna morskiego Cieśniny i plany podmorskiego tunelu;
● to nie jest przewodnik – ale znajdziecie tu opis i historię Skały od czasów Neandertalczyków;
● to nie jest podręcznik – ale znajdziecie tu opowieści o Wizygotach, Wandalach i Saracenach, a nawet fragment Konrada Wallenroda;
● to nie jest antologia – ale znajdziecie tu przygody księcia Radziwiłła „Panie-Kochanku” i barona Münchhausena podróżującego na byku Johnie Mowmowskym, który ma podkowy sporządzone z ludzkich czaszek dające mu prędkość naddźwiękową.
Locję, rzecz jasna, znajdziecie gdzie indziej, ale takiego zestawu informacji o Gibraltarze – pozbieranych ze wszystkich zakątków – po polsku nie znajdziecie nigdzie.
Zapraszam więc do wejścia na stronę Cyfroteki, gdzie księgarni sprzedających Gibraltar jest do wyboru do koloru
i dziękuję za uwagę.
Kazimierz Robak
2020-06-05
PS. Czemu sprzedaż, a nie darmowy transfer? Bo nawet wydanie e-książki kosztuje; może niewiele – ale zawsze.
PS 2. Moralnym sprawcą tej mini-monografii Gibraltaru jest Krzysztof Grubecki. Konkretnie: kapitan Krzysztof Grubecki, który przed laty, zbliżając się Pogorią do Cieśniny, zatekstował do mnie „Kazimierz, zrób mi jakiś skrót o Gibraltarze, bo załoga będzie pytać, a jest sztorm i nie mam teraz głowy do konkretów”. I tak to się zaczęło.
Tak, wiem, że Krzysztof by raczej widział w tym miejscu – zamiast powyższego tekstu – swoją odpowiedź, daną dwóm „krytykom”, którzy tenże Gibraltar na forum zjechali. Cudzysłów nie jest dlatego, że zjechali, bo za krytykę merytoryczną (a sporo by jej być mogło, dlatego właśnie zrobiłem wydanie II, elektroniczne) tylko bym się pokłonił i z wdzięcznością podziękował. Jednak ta dwójka nie zadała sobie nawet trudu, by książkę otworzyć: wychylając kolejne szklanki whisky, o czym otwarcie piszą, natrząsają się to z dedykacji, to noty o autorze, a generalnie im chodzi, że oni sami napisali dużo lepsze książki, choć o zupełnie czym innym. Ponieważ jednak od pewnego poziomu wzwyż nie recenzuje się książek, których się nie przeczytało, uważam, że jedyną właściwą odpowiedzią jest wzruszenie ramion i spuszczenie kurtyny miłosierdzia.
Tu więc nawet najbardziej błyskotliwa replika, w dodatku wyrwana z kontekstu innych rozdziałów, byłaby sprzeczna z zasadą „stop making stupid people famous”.
A polemikę Krzysztofa, celną i dowcipną, będziecie mogli przeczytać, wśród innych podobnych, w jego książce Wyjechałem, która – mam nadzieję – dostanie wreszcie końcową kropkę i trafi do drukarni.■