Krzysztof nie zastanawiał się długo. 

– Oczywiście płyniemy. To i tak po drodze – to po pierwsze. Perspektywa ponownego forsowania Cieśniny Le Maire’a i żeglowania pod wiatr i prąd do Cieśniny Magellana nie zachęca do pośpiechu. Tym bardziej perspektywa okrążania Hornu. Wprost przeciwnie! Aż do wyczerpania wszystkich możliwości przejścia przez Kanały Patagońskie. 

Coraz natarczywiej domaga się wyjaśnienia wisząca w próżni od kilku dni sprawa grupy radzieckiej.

1988, 20 grudnia: obie grupy uczniów z ZSRR w Parku Narodowym Tierra del Fuego
Ludmiła Jakowlewna (w białej kurtce), obok niej Wadim Trenin
Fot. Ryszard Mokrzycki

Ludmiła Jakowlewna nie wraca do tematu, mimo że spędza na pokładzie wiele czasu z młodzieżą. Krzysztof także, chociaż kiedy jesteśmy sami w mesie oficerskiej, głośno rozważa możliwe warianty postępowania, argumenty stron, wreszcie możliwość swojej rezygnacji z funkcji kapitana.

– Już nawet nie chodzi o to – powtarza – że zostały złamane ustalenia podejmowane w czasie kolejnych wizyt w Moskwie. Pal nawet sześć i mój autorytet jako kapitana. Podstawową jest kwestia bezpieczeństwa jednostki i załogi. Przecież idziemy, jakkolwiek na to patrzeć, na najtrudniejsze wody świata. Czy będzie to Cieśnina Magellana, Kanały Patagońskie czy Cabo de Hornos, Pacyfik pozostaje tak samo wymagający, zwłaszcza kiedy żegluje się w Wyjących Pięćdziesiątkach. Po to chciałem od samego początku pozostawić z pierwszego na drugi etap po dwóch chłopców z każdego kraju, aby oprócz kadry mieć młodzieżowych „przywódców” każdej z narodowych grup, którzy pomagaliby w szybkiej adaptacji nowo przybyłych. Przecież są zupełnie nieopierzeni, nie wiedzą jak zachować się na pokładzie Jak w tej sytuacji mogę zgodzić się na wymianę całej „dziesiątki”, włącznie z najlepszym uczniem w grupie radzieckiej, Peeterem Rebane?! Jeżeli Ludmiła nie pójdzie na kompromis jaki jej zaproponowałem, kończymy „Szkołę” i wracamy do kraju. Ja w każdym bądź razie podaję się do dymisji.

Takiego rozwoju wydarzeń udaje się jednak uniknąć.

– Dwukrotnie kontaktowaliśmy się z Moskwą – wyjaśnia Ludmiła Jakowlewna – i dlatego to wszystko trwało tak długo. Mamy zgodę na pozostawienie dwunastu chłopców.

Kryzys zażegnany. Ludmiła i towarzyszący jej działacze WLKSM[1] obwarowują swoją decyzję drobnymi zastrzeżeniami, ale widać, że czynią to głównie po to, by osłodzić smak kompromisu. Niektóre uwagi są trafne – cóż, każdy się myli, jednak większość z nich wynika z niezrozumienia natury życia na żaglowcu, na morzu, życia na czterdziestu metrach pokładu ludzi różnych narodowości.

1988, 12 grudnia, Burzaco: polscy uczniowie II semestru Międzynarodowej Szkoły Pod Żaglami Krzysztofa Baranowskiego; z lewej strony siedzą gospodarze Polskiego Ośrodka Młodzieżowego w Burzaco (Centro Juvenil de la Unión de los Polacos en la Republica Argentina), który grupie polskiej udzielił gościny po wylądowaniu w Buenos Aires, a przed lotem do Ushuaia. Ten kontakt też zawdzięczaliśmy Hani.
Fot. Kazimierz Robak

Przykładem tego rodzaju nieporozumień jest kwestia rzekomo nierównoprawnego traktowania na pokładzie rosyjskiego i angielskiego.

– Powiedz, Krzysztof – mówiła Ludmiła – dlaczego nauczyciele wykładają wyłącznie po angielsku, kiedy mówiłeś, że będą mówili dwoma językami ?

– Dlatego, że Amerykanie nie znają angielskiego.

– To dlaczego takich zabraliście? Przecież powinni mówić po rosyjsku!

– Nie ma w Stanach Zjednoczonych ludzi w wieku 15 lat mówiących po rosyjsku. Jeżeli zaś są, to są to dzieci emigrantów. Czy mieliśmy takie zabierać ?

– No oczywiście, że nie !

– Właśnie dlatego wzięliśmy zwyczajnych, przeciętnych Amerykanów i korzystając z talentów lingwistycznych Saszy Jenilina uczymy ich pisać i czytać po rosyjsku. Wykładu w tym języku nie zrozumieliby!!!

Ludmiła nie ciągnie dalej tematu. Widać jednak, że nie jest do końca przekonana, że Krzysztof i wąska grupa jego najbliższych współpracowników zrobili wszystko, by wywiązać się z przyjętych ustaleń. Żegnając się mówimy o planach tyczących Stanów Zjednoczonych.

1988, sierpień: Ned Ray McWherter, gubernator stanu Tennessee, przyjmuje amerykańskich uczniów I semestru Międzynarodowej Szkoły Pod Żaglami Krzysztofa Baranowskiego przed odlotem do Polski
Arch. Russel Droke

– W Argentynie – mówi Krzysztof – podejmował nas wiceprezydent, Víctor Martínez. Za pośrednictwem pewnego senatora, zaprzyjaźnionego z rodzicami jednego z uczestników rejsu, podejmujemy działania, by w Białym Domu przyjął nas prezydent albo wiceprezydent. Jeżeli wizyta dojdzie do skutku, będziemy musieli skorygować plany i zamiast na Bermudy iść do Waszyngtonu na Potomac, z przystankiem – po drodze – w Annapolis, w US Naval Academy.

– Krzysztof – odpowiada Ludmiła. – Ty jesteś kapitanem i możesz płynąć z dziećmi, którędy chcesz. Jestem o nie spokojna, Ale pamiętaj, zabierasz całą dwunastkę. Możesz kogoś odesłać po drodze do domu, ale chcę, aby wszyscy – w tym Sasza i Wadim, opiekunowie grupy radzieckiej – byli z tobą co do tego absolutnie zgodni. I jeszcze jedno. Jeżeli powiedzie się wam w Waszyngtonie, to na zakończenie, w Leningradzie lub w Moskwie, będziecie mieli nie gorsze przyjęcie.

Ostatnie pożegnania i Ludmiła schodzi z trapu. Za dwie godziny odlatuje jej samolot. Odlatuje młodzież, odlatują ludzie z Ligi Morskiej czuwający nad przelotem Polaków. Zostajemy na pokładzie sami i nie potrafimy ukryć wrażenia, że jesteśmy zadowoleni brakiem towarzystwa, którego przyjazdu przecież tak czekaliśmy. Wszystko na pokładzie zaczyna toczyć się utartym rytmem. Jakże silna jest siła przyzwyczajenia! Maciek Ombach, teraz już Uczeń-Senior, kwituje to krótko:

– Znów zaczęło być normalnie!

1988, 20 grudnia, Ushuaia: apel na podniesienie bandery
Fot. Kazimierz Robak

Czas dzielimy sprawiedliwie między pracę na jachcie, ćwiczenia na rejach i… Hanię, która dla każdego potrafi znaleźć uśmiech.

1988, 20 grudnia, Ushuaia: Hania i jej uśmiech
Fot. Ryszard Mokrzycki

Bardzo go nam potrzeba, bowiem nowa grupa Amerykanów, która wylądowała w Ushuaia, jest prawie zupełnie niepodobna do poprzedniej. I wcale nie rzecz w tym, że „starzy” w ciągu prawie czterech wspólnie spędzonych miesięcy zmienili się tak bardzo. „Nowi”, może z wyjątkiem Grega Droke’a – brata Russela, są zupełnie nieprzystosowani do samodzielnego życia bez służących, nianiek i opiekunek, a już zupełnie nie do samodzielnego rozwiązywania najprostszych problemów, nie mówiąc już o życiu na szkolnym żaglowcu, gdzie wszystko zależy od tego, co, jak i kiedy zrobisz dla siebie i innych.

– Czarno widzę przyszłość Stanów Zjednoczonych – jak zwykle sentencjonalnie odezwał się Ziemek Barański, widząc jak trzech Amerykanów nie potrafi się uporać z niezwykle skomplikowaną czynnością znaną jako pranie skarpetek.

 

1988, 21 grudnia: prace pokładowe w Puerto Williams
Fot. Ryszard Mokrzycki

Tak jak szalone pracą są kolejne dni w Ushuaia, tak wesołe są wieczory w mesie oficerskiej, gdzie przy gitarze, branej teraz do ręki także przez Kazia Robaka, jest okazja do próbowania kolejnych gatunków argentyńskiego wina.

 

1988, 20 grudnia, Ushuaia: wieczorek, ale nie w mesie a w klasie:
z gitarą – Rysiek Mokrzycki, po prawej stronie z „fifułą” (melodyką) – kapitan Baranowski
Arch. Ryszard Mokrzycki

Najszczęśliwszym uczestnikiem jest Richard – jeden z amerykańskich nauczycieli, starający się – nie bezskutecznie – umacniać przyjaźń amerykańsko-argentyńsko-polską. Kiedy w nocy Hania zaszywa się gdzieś w zaciszu śpiącego jachtu, nikt nie zwraca uwagi na nieobecność dwojga.

Tego wieczora, z poniedziałku na wtorek, Hania wraca pierwsza. Richard i Cleve około pierwszej w nocy, mocno „pod gazem”. Chcą koniecznie rozmawiać z kapitanem. Pełniący akurat wachtę Andrzej Zugaj, II oficer, odwodzi ich od tego pomysłu.

– Porozmawiajcie rano, teraz na to nie pora – mówi, licząc, że brak jego przyzwolenia osłabi odwagę amerykańskich chłopców wobec kapitańskiego autorytetu i prestiżu.

Ma zresztą powody, by podejmować taką grę. Alkohol nigdy nie jest dobrym doradcą. Richard i Cleve na dwie godziny przed planowanym na czwartą rano odejściem z portu zamierzają ni mniej ni więcej tylko zameldować Krzysztofowi, że opuszczają Pogorię, bo mają jej dość.

W przypływie szczerości Cleve mówi:

– Jeżeli nie pójdziemy teraz, po wódce, nie pójdziemy wcale.

Cleve jest już dawno spakowany. Pod pozorem oddawania swoich rzeczy do pralni zaniósł je na cumujący tuż obok jacht z międzynarodową załogą, na pokładzie którego zamierzał wrócić do Rio de Janeiro. Czekała tam na niego popłatna, no – w każdym razie – znacznie lepiej płatna praca w angielskojęzycznej szkole w dzielnicy Botafogo oraz… piękna dziewczyna.

Dla Richarda czteromiesięczny rejs też okazał się zbyt długi, albo nie do zniesienia była perspektywa kolejnych pięciu miesięcy, zwłaszcza, że tuż obok, tylko o ruch dłoni, była Hania. Hania obiecującą pomoc w znalezieniu lepszej pracy w Buenos Aires, Hania pomagająca we wszystkich sprawach związanych z wyjazdem z Ushuaia na Ziemi Ognistej.

1988, 15 grudnia, Ushuaia: Hania
Fot. Kazimierz Robak

Klamkę nacisnął Richard. Kapitan wstał. Nie próbował ich zatrzymywać. Wcześniej, bez jego zgody i wiedzy Richard wyjął ze skrzynki w kabinie I oficera paszporty i nocą, obaj, pomagając odwadze alkoholem, poszli w stronę miasta.

Krzysztofowi ze zdenerwowania trzęsły się ręce.

– I co ja miałem robić? Siłą ich przecież nie zatrzymam. Nie chcieli zostać z nami, cóż trudno. Nie byli niewolnikami i nie są. Przykro mi tylko, że zrobili to w sposób nie pozostawiający nam możliwości jakiegokolwiek manewru. Będziemy musieli opóźnić wyjście, bo raz jeszcze trzeba będzie robić odprawę graniczną. Dlaczego nie mieli dość cywilnej odwagi, by powiedzieć wcześniej, że mają dość mnie, nas, dość Pogorii, szkoły?! Dlaczego nie powiedzieli, że w Buenos Aires czy w Rio czeka na nich forsa i chcą po nią sięgnąć? Dlaczego zachowali się tak bardzo szczeniacko?

Nie mieliśmy dla Krzysztofa, rzecz jasna, odpowiedzi na te pytania. Kapitańskie poglądy potwierdził natychmiast tego samego dnia rano agent, asystujący przy załatwianiu różnych spraw w porcie. Ni mniej ni więcej tylko przyniósł rachunek z restauracji, którego zapomnieli zapłacić byli nauczyciele na Pogorii. Kwota – trzydzieści kilka dolarów. Zapłaciliśmy z jachtowej kasy bez słowa.

1988, 15 grudnia: Ushuaia
Fot. Kazimierz Robak

Kiedy porządkowaliśmy rzeczy, pozostawione przez Amerykanów w nieładzie na jachcie, z półki wypadło przysłane z Polski pudełko z cukierkami, na którego wieczku ręka Małgosi napisała dla Richarda świąteczne życzenia. Popatrzyliśmy na siebie. Zrobiło się nam nieswojo. Z trudem zdobyta choinka świeciła już lampkami. Do wigilii pozostało dwa dni… ■

Mariusz Chmielewski

Dobór zdjęć i przypisy: Kazimierz Robak


[1] KC – Komitet Centralny, organ kierowniczy partii (najczęściej partii komunistycznej) sprawujący formalnie władzę między zjazdami. Tu skrótowiec użyty w wersji rosyjskiej: CK = ЦК = Центральный комитет / Centralnyj Komitet.
WLKSM = ВЛКСМ = Всесоюзный Ленинский Коммунистический Союз Молодёжи / Wsiesojuznyj Leninskij Kommunisticzeskij Sojuz Mołodioż; Wszechzwiązkowy Leninowski Komunistyczny Związek Młodzieży czyli Komsomoł. Była to jedna z największych komunistycznych organizacji na świecie, działająca w ZSRR w latach 1918-1991. Do dziś przetrwała gazeta, która była organem prasowym Komsomołu: Komsomolskaja Prawda to obecnie jeden z potentatów wśród rosyjskich mediów (nakład: ponad 600 tys. egz.!).


 

►►►Mariusz Chmielewski:  Hania (cz. 1) ◄◄◄

 


 

Mariusz Chmielewski – prawa ręka kpt. Krzysztofa Baranowskiego podczas organizacji jego Międzynarodowej Szkoły Pod Żaglami / International Class Afloat dla uczniów z USA, ZSRR i Polski na Pogorii, w roku szkolnym 1988/1989.
W czasie rejsu był ochmistrzem (purser) i intendentem (quartermaster); ponieważ na pokładzie językiem komend i komunikacji był oficjalnie angielski, zwaliśmy Mariusza, dla wygody, Purcel.
Z zawodu: dziennikarz, ekonomista, manager w firmach telekomunikacyjnych i IT.

 


Międzynarodowa Szkoła Pod Żaglami Krzysztofa BaranowskiegoInternational Class Afloat
STS Pogoria; 1 września 1988 – 19 maja 1989

Kapitan: Krzysztof Baranowski (nauczyciel geografii)

załoga etatowa: Jarosław Kornacki (II mechanik), Marek Korotkiewicz („kuk”), Marek Kowalski (I mechanik)

kadra oficersko-nauczycielska: Ziemowit Barański (I oficer, dyrektor Szkoły, chemia), Mariusz Chmielewski (ochmistrz), John Croft (biologia, od 1989-01-29), Richard Dolder (j. angielski, do 1988-12-20), Alexandre Eniline / Александр Енилин (j. rosyjski), Cleve Miller (historia, do 1988-12-20), Ryszard Mokrzycki (bosman, informatyka), Elżbieta Nizińska (historia, do 1988-12-20), Kazimierz Robak (j. polski, historia, od 1988-12-15), Małgorzata Ruczkowska (biologia, do 1988-12-20), Brian Smith (j. angielski, od 1989-01-29), Vadim Trenin / Вадим Тренин (kierownik grupy ZSRR), Bogusław Urbanowicz (fizyka, elektronika), Nikolai Varoukhin / Николай Варухин (kierownik grupy ZSRR; do 1988-09-12), Marian Wilusz (III oficer, elektryk, matematyka), Andrzej Zugaj (II oficer, lekarz)

Ekipa TV: Leszek Trzciński (operator obrazu)

Załoga młodzieżowa I semestru (1 września – 20 grudnia 1988):
USA – Joseph Boyd, Tige Casey (do 1988-10-08), Russel Castle, Russel Droke, Billy Hall, Matthew Hudson, Michael McDearman, Nathaniel Twitty, Christopher Vick
ZSRR – Vasili Chirpakov / Василий Чирпаков, Dmitri Efanov / Дмитрий Ефанов, Vitali Gorchenin / Виталий Горшенин, Alexei Lysenko / Алексей Лысенко, Dmitri Melnikov / Дмитрий Мельников, Konstantin Mikhailov / Константин Михайлов, Nikolai Panov / Николай Панов, Alexandre Pribytkov / Александр Прибытков, Valeri Saveliev / Валерий Савелъев, Peeter Rebane
Polska – Marcin Adamski, Tomasz Batycki, Konrad Duc, Artur Gładysz, Piotr Kwasigroch, Krzysztof Mazur, Maciej Ombach, Jan Parczewski, Bartłomiej Serafiński, Mateusz Tuniewicz
Uczniowie: Russel Droke, Piotr Kwasigroch, Alexei Lysenko / Алексей Лысенко, Michel McDearman, Maciej Ombach i Peter Rebane – jako najlepsi w semestrze pierwszym – otrzymali w nagrodę możliwość uczestniczenia w rejsie w semestrze drugim.
Kalendarium i trasa I semestru (na mapie zaznaczono kolorem czerwonym): 1988: 1.09 – Gdańsk; 4-5.09 – Kilonia (RFN); 10-14.09 – Plymouth (Wlk. Bryt.); 21-24.09 – Kadyks (Hiszpania); 28-29.09 – Porto Santo (Arch. Madery, Portugalia); 30.09 – 2.10 – Porto de Machico (Madera, Portugalia); 2-3.10 – Funchal (Madera, Portugalia); 6-8.10 – Arrecife (Lanzarote, W. Kanaryjskie, Hiszpania); 9-10.10 – Puerto de la Luz y de las Palmas (Gran Canaria, W. Kanaryjskie, Hiszpania); 14-16.10 – Mindelo – zat. Porto Grande (São Vicente, Rep. Zielonego Przylądka); 17-18.10 – Porto Inglês/Vila do Maio (Maio, RZP); 18-20.10 – Praia (Santiago, RZP); 26.10 – równik; 28-29.10 – Fernando de Noronha (Brazylia); 31.10 – 1.11 – Recife (Brazylia); 8-12.11 – Rio de Janeiro (Brazylia); 17.11 – Rio Grande do Sul (Brazylia); 20-27.11 – Buenos Aires (Argentyna); 2-3.12 – Puerto Madryn (Argentyna); 4.12 – Puerto Pirámides (Argentyna); 6.12 – Comodoro Rivadavia (Argentyna); 11-20.12 – Ushuaia (Argentyna) – zmiana załogi

Załoga młodzieżowa II semestru (21 grudnia 1988 – 19 maja 1989):
USA – Matthew Byrne, Gregory Droke, Russel Droke, Grant Durtschi, Peter Fellers, Adrian Nelson, John Norton, Hendrik Visser (od 1989-03-15), Scott Westmoreland, Jerrod Wilkins, Zane Yoder (do 1989-01-29)
ZSRR – Evgenii Evdokimov / Евгений Евдокимов, Nikolai Frolov / Николай Фролов, Dmitri Korchounov / Дмитрий Коршунов (do 1989-05-07), Alexandre Krasnov / Александр Краснов, Alexei Kroujkov / Алексей Кружков, Alexei Lysenko / Алексей Лысенко, Ilia Maximov / Илья Максимов (do 1989-02-28), Artem Miakichev / Артём Мякишев, Igor Orlov / Игорь Орлов, Alexei Oundessov / Алексей Ундесов, Giennadi Riabtchikov / Геннадий Рябчиков, Peeter Rebane
Polska – Witold Czajewski, Zbigniew Gała, Krzysztof Kędzierski, Maciej Kurka, Piotr Kwasigroch, Przemysław Lech, Piotr Łata, Madej Nuckowski, Maciej Ombach, Maciej Szemryk
Kalendarium i trasa II semestru (na mapie zaznaczono kolorem niebieskim): 1988: 20.12 – Ushuaia (Argentyna); 20-21.12 – Puerto Williams (Chile); 22.12 – 10:00 LT, trawers przylądka Horn; 1989: 11-12.01 – Valdivia (Chile); 15-17.01 – Wyspa Robinsona Crusoe (zatoka Cumberland przy San Juan Bautista; Chile); 21-31.01 – Callao (Perú); 6.02 – równik; 11-14.02 – Balboa, Kanał Panamski, Colón (Panama); 22.02 – 1.03 – Hawana (Kuba); 2.03 – Cay Sal Bank (Bahamy); 4-7.03 – Miami (Floryda, USA); 11-19.03 – Jacksonville (Floryda, USA) [12-14.03 – wyjazd do Nashville i Cookeville (Tennessee, USA); 15-18.03 – wyjazd do Orlando (Floryda, USA)] 15-20.04 – Londyn (Wlk. Bryt.); 23-27.04 – Hamburg (RFN); 27-28.04 – Kanał Kiloński; 1-4.05 – Sztokholm (Szwecja); 7-14.05 – Leningrad (ZSRR); [9-12.05 – wyjazd do Moskwy]; 18-19.05 – Hel; 19.05 – Gdynia [20-21.05 – wyjazd do Warszawy]

Długość trasy: 23 153 Mm.
Czas trwania: 249 dni


► Żeglujmy Razem – powrót na Stronę Główną