Pod pojęciem „polityka morska” należy rozumieć zespół zagadnień związanych z funkcjonowaniem państwa jako kraju morskiego, związanego z morzem silnymi więzami historycznymi, gospodarczymi i kulturowymi. W odradzającej się po latach zaborów Polsce trudno było mówić o więzach kultu­ro­wych czy historycznych, ale morze wciąż istniało w świadomości zarówno przedstawicieli władz jak i zwykłych ludzi jako niezwykle ważna kwestia, wręcz fundament kształtowania niepod­leg­łego bytu narodu. Zagadnienie dostępu Polski do morza na płaszczyźnie politycznej poruszono po raz pierwszy w słyn­nym orędziu prezydenta USA z 8 stycznia 1918 roku, zwanym „14 punktów Wilsona”. Punkt 13. wy­mie­niał, jako jeden z warunków zawarcia „sprawiedliwego pokoju”, że należy utworzyć niezależne pań­stwo polskie, które: miałoby zapewniony i bezpieczny dostęp do morza. Podczas obrad w Pary­żu przedstawiciel Wielkiej Brytanii odniósł się do tej propozycji negatywnie, a poparł go przed­sta­wi­ciel USA, co wywołało prawdziwą burzę. Po odzyskaniu niepodległości w ówczesnej Polsce sprawy morskie wysuwano na pierwszy plan w hierar­chii celów nowych władz. Dla sfer rządowych dostęp do morza był niezwykle ważną sprawą, miał znaczenie nie tylko gospodarcze, ale przede wszystkim symbo­liczne, w bagatelizowaniu spraw morskich w okresie I Rzeczypospolitej upatrywano bowiem przyczyny rozbiorów i ostatecz­nego upadku państwa.

Największym błędem dziejowym Polski było zaniedbanie spraw morza. Pozwoliliśmy, aby odwieczny nasz wróg rozsiadł się nad Bałtykiem i ugruntował tam swoją potęgę. Straszliwym skutkiem tego błędu był upadek i rozdarcie dawnej Rzeczypospolitej. Dopiero wśród męczarni niewoli Naród zaczął rozumieć, czem jest morze. Walcząc o odzyskanie własnego Państwa, Niepod­ległego i Zjed­no­czonego, walczyliśmy o Polskę „z dostępem do morza”.[1] (pis. oryg.)

  Po 123 latach zaborów, okresu bez własnej państwowości, Polska odzyskała 146-kilometrowy dostęp do morza, który stwarzał szansę na dokonanie wielkich zmian gospodarczych. Redakcja Bandery Polskiej, pierwszego w nowej Polsce pisma o tematyce morskiej, w artykule wstępnym tak definiuje problem dostępu do morza:

Odrodzona Polska nie może zaniedbywać swych wód. Znaczenie wody trafnie ocenił ogół, pragnąć tak usilnie polskiego morza. Własne wybrzeże morskie to okno na świat, to niezbędny warunek niepodległości gospodarczej. Rzeki – te najstarsze drogi handlowe, przewodniki najstarszych skupień i najstarszych cywilizacji ludzkich – dziś bynajmniej nie utraciły swego znaczenia. Bez wody życie w ogóle nie da się pomyśleć, jak bez ziemi. […] Pragniemy wzbudzić w społeczeństwie zainteresowanie żeglugą, morzem, własnemi rzekami, wiedząc, że opinja publiczna jest właściwą władczynią wolnego państwa i narodu.[2] (pis. oryg.)

  Władze doskonale zdawały sobie sprawę z wagi dostępu do morza. W prasie wielokrotnie cytowano wówczas znamienne słowa Fryderyka Wielkiego, który mawiał:

Ktokolwiek będzie władał Gdańskiem i ujściem Wisły – będzie bardziej panem Polski niż ten, kto nią rządzi.[3]

To narzucałonaturalny sposób hierarchię spraw związanych z morzem i aby w sposób właściwy zająć się tą problematyką, należało przede wszystkim skatalogować najważniejsze problemy z nią związane. Równie chętnie przywoływano słowa Eugeniusza Kwiatkowskiego, bardzo w tym czasie aktywnego publicysty, który na łamach jednego z pism w sposób niezwykle zaangażowany pisał:

Polityka morska to nowy i trudny dla nas temat. Więc też i wiele wody wiślanej musiało zginąć w Bałtyku, zanim i uwaga całego społeczeństwa naturalnym biegiem nurtu polskiej rzeki zawędrowała aż nad morze! Ale siew stuleci całych, ale nauka gorzkich doświadczeń nie przepadły. Zmienił się kierunek wiatru w Polsce, bo nie jest już to „wiatr od morza”, ale „wiatr ku morzu”. Za błędy, za brak wytrwałości naszych przodków zapłaciliśmy już karę sowitą. […] Należy jak najdobitniej uświadomić społeczeństwu całemu, że siłą obronna państwa nie leży już w spółczuciach patriotycznych, w jego historycznych i etnograficznych prawach.[4]

Chcemy trzymać się morza! Jest to potrzebą i koniecznością niezłomną całego Państwa i całego społeczeństwa. Ten wielki poemat krys­ta­li­zujący się dziś koło Gdyni, a mający się stopniowo rozszerzać coraz dalej, na całe społeczeństwo – jest poematem pracy pokojowej […][5] (pis. oryg.)

  Jako fundamenty rozwoju Polski na morzu definiowano:

► sprawę kadr dla odradzającej się floty, zarówno wojennej jak i handlowej; ► problem dostępu Polski do morza poprzez porty handlowe, zwłaszcza w kontekście problemów politycznych i prawnych z Wolnym Miastem Gdańskiem; ► konieczność rozwoju gospodarki morskiej oraz wymiany handlowej ► i wreszcie sprawę morskiego wychowania młodzieży i zaszczepienia miłości do morza wśród Polaków z głębi kraju.

  Taki katalog najważniejszych dla Polski spraw omówił szczegółowo w swej fundamentalnej pracy Donald Steyer, dodając do niego walkę klasową marynarzy i rozwój rybołówstwa morskiego.[6] Władze doskonale zdawały sobie sprawę, że bez kadr wyszkolonych w jednolitym systemie nauczania, nie będzie możliwa morska ekspansja, a Polska pozaborowa nie dysponowała nie tylko kadrami, ale także spójnym programem nauczania przyszłych oficerów. Nie było szkolnictwa morskiego, nie było wykładowców, pomocy dydaktycznych, statków do odbywania praktyk, nie było początkowo nawet wizji jak te trudności pokonać. Odradzająca się Polska nie miała statków, portów i towarzyszącej im infrastruktury, nie było szlaków komu­ni­kacyj­nych, wsparcia logistycznego, brakowało wciąż obrotu towarowego z zagranicą. Zrujnowany kraj po ponad stuleciu zaborów nie dysponował silnymi atutami, ale miał ogromny potencjał w postaci ludzi. Władze do odzyskanego skrawka wybrzeża podchodziły z wielkim entuzjazmem. Przeszkody nie do pokonania wydawały się błahe, nieistotne, stawały się kolejnymi wyzwaniami dla rodzącego się zapału i entuzjazmu dla spraw morskich. Podkreślano wielokrotnie, że ważną przyczyną upadku Rzeczypospolitej było niedocenianie wagi kwestii dostępu do morza i czerpania z niego korzyści gospodarczych.   Morze dla tamtego pokolenia stało się symbolem sięgania po nieosiągalne, wyznaczania celów dalekosiężnych, kreślenia śmiałych wizji wybiegających bardzo daleko naprzód tak w sferze gospodarczej jak też w sprawach wychowania całego pokolenia młodych ludzi, którzy w morzu dostrzegą niezwykle ważny element swojej tożsamości.   Władze potrafiły z niezwykłą konsekwencją pracować na rzecz budowy i umacniania więzi kraju z morzem, wiele starań włożono w tworzenie mitu morza jako narzędzia rozwoju gospodarczego i społecznego, podnoszono wielokrotnie sprawy dotąd nieobecne w dyskusji na temat przyszłości kraju. Ku morzu skierowano wiele działań zmierzających do tworzenia rozwiązań systemowych, których celem było tworzenie trwałych relacji społeczeństwa z morzem, wkładano wiele starań w odkrywanie morza ludziom z głębi kraju, wskazywano szereg konkretnych rozwiązań zmierza­ją­cych do budowy silnych więzi emocjonalnych z morzem, a czyniono to zarówno poprzez odwo­ły­wa­nie się do historii jak też poprzez tworzenie podstaw systemu zorientowanego na morze i czerpiącego z niego korzyści gospodarcze i społeczne. Kolejnym ważnym dla Polski celem było rozszerzanie bazy gospodarczej, czyli rozwój portów i budowa floty handlowej dla odradza­jącej się gospodarki. Ta problematyka zajmowała wiele miejsca na łamach wczesnej prasy, ścierały się krańcowo różne poglądy na temat lokalizacji głównego portu, sposobu rozwoju gospodarki morskiej i floty. W późniejszym okresie, pod koniec lat dwudziestych, pojawiła się dodatkowo problematyka ekspansji kolonialnej i konieczności zapewnienia Polsce rynków zbytu poprzez krzewienie osad­nictwa na terenach zamorskich, głównie w Ameryce Południowej i Afryce. Idea kolonialna trafiła na podatny grunt, ponieważ z jednej strony Liga Narodów dysponowała tzw. mandatami kolonialnymi i na nowo definiowała ekspansję kolonialną państw europejskich, z drugiej strony Polska borykająca się z przeludnieniem i skutkami kryzysu z początku lat trzydziestych dostrze­gała szansę na rozwiązanie swych problemów gospodarczych właśnie poprzez systematycznie i planowo realizowaną politykę kolonialną.   Kraj będący na dorobku zaszczepił w społeczeństwie nośną ideę zamorskiej ekspansji, ale była to idea niemożliwa do zrealizowania. Na przeszkodzie stały problemy natury politycznej, głównie blokowanie dostępu do nowych terytoriów przez państwa posiadające już kolonie i czerpiące z nich ogromne zyski. Kraj na kilka lat stał się areną ścierania się poglądów dotyczących ekspansji zamorskiej i racjonalnych argumentów przeciwstawiających się tej wizji, podnoszących słabość polityczną Polski, brak dobrych relacji z sąsia­dami i narastające zagrożenie ze strony Niemiec. Starły się nie tylko dwa obozy polityczne, ścierały się w tej dyskusji dwie wizje Polski, dwa pomysły na jej harmonijny rozwój i zapewnienie swoim obywatelom dobrobytu.   W katalogu najważniejszych spraw związanych z morzem ujmowano także kwestie wychowania morskiego młodzieży oraz, będący jego narzędziem, rozwój żeglarstwa. Silnie akcentowano wychowawczą rolę jachtingu, konieczność rozwijania tej formy aktywności. Po odzyskaniu niepodległości władze nowej Polski bardzo energicznie zabrały się do realizacji nakreślonych celów. Panował powszechny entuzjazm z powodu odzyskania własnej państwowości, wierzono również w powodzenie projektu budowy kraju nowoczesnego, mogącego stać się ważnym punktem na zmodyfikowanej po I wojnie światowej mapie Europy i skutecznie rywalizować z sąsiadami, w którym gospodarka morska stanowić miała jeden z filarów rozwoju. Prasa wielokrotnie informowała także o przeszkodach na drodze realizacji śmiałych programów, wskazywano na agresywną politykę Niemiec, na ich kampanie dezinformacyjne szkalujące młode państwo i jego politykę morską kolidującą z zamysłami potężnego sąsiada.[7] Wielokrotnie także akcentowano kwestię dostępu do morza jako jeden z najważniejszych warunków istnienia niepodległego państwa.[8] Liczba materiałów poświęconych tej tematyce narastała pod koniec lat trzydziestych, w obliczu rosnącego zagrożenia ze strony Niemiec, a materiały prasowe zyskiwały tom rosnącego zagrożenia ze strony coraz silniejszego sąsiada, w sposób czytelny formu­łujący coraz częściej swoje oczekiwania. Na czasopisma morskie II Rzeczypospolitej spojrzymy przez pryzmat wskazanych powyżej zagadnień, przyjrzymy się, jak poszcze­gólne tytuły rozkładały akcenty niezależnie od opcji politycznej, poglądów wydawców czy profilu pism. Zwrócimy uwagę na przeni­kanie się tematyki politycznej, gospodarczej i społecznej w czasopismach bardzo nierzadko odległych od tematyki bieżącej i jak ówczesne władze starały się kreować politykę morską państwa.

Marek Słodownik

Fotografie: Narodowe Archiwum Cyfrowe Reprodukcje: Marek Słodownik


[1] (ba). [artykuł redakcyjny]. Morze; nr 6/1933, str. 1.

[2] (ba). „Od wydawnictwa”. Bandera Polska; nr 1/1919, str. 3.

[3] Rosiński, W[iktor]. „Zwartym frontem ku morzu”. Morze; nr 3/1933, str. 7.

[4] Kwiatkowski, Eugeniusz. „Polska polityka morska”. Przegląd Gdyński; nr 18/1931, str. 3.

[5] Kwiatkowski, Eugeniusz. „Trzymajmy się morza”. Przegląd Gdyński; nr 15/1930, str. 5.

[6] Steyer, Donald. Półwiecze Polski na morzu. Gdańsk : Wydawnictwo Morskie, 1970.

[7] Tetzlaff, Henryk. „Wymowne przemiany”. Morze; nr 3/1932, str. 1-2. T. E. [Tadeusz Ehrenberg] „Niedopuszczalne praktyki Gdańska”. Morze; nr 6/1932, str. 3-4. W. Kos. „Nieudolne wysiłki zacierania prawdy”. Morze; nr 6/1932, str. 4-6. T. E. [Tadeusz Ehrenberg] „Groźna sytuacja w Gdańsku”. Morze; nr 7-8/1932, str. 3. Ehrenberg, Tadeusz. „Gdańskie Locarno”. Morze; nr 10/1932, str. 1-4. (ba). „Nadzieja na nowy okres w Gdańsku”. Morze; nr 11/1932, str. 1-2. Rosiński, W[iktor]. „Przeciw orgji niemieckiej ‘Hetzpropagandy’”. Morze; nr 1/1933, str. 3-4 Rosiński, W[iktor]. „Zwartym frontem ku morzu”. Morze; nr 3/1933, str. 7. Rosiński, W[iktor]. Jesteśmy w Gdańsku”. Morze; nr 7/1937, str. 24-25, (ba). „Znów Gdańsk…”. Morze; nr 9/1937, str. 1. B. S. „Gdańsk przypomina”. Morze; nr 10/1937, str. 2-5.

[8] (ba). „Polska nie może istnieć inaczej, jak tylko w mocnem oparciu o własne wybrzeże morskie”. Morze; nr 3/1933, str. 2-3.

 


 

Rok Prasy Morskiej to akcja mająca na celu uczczenie 100. rocznicy wydania pierwszego polskiego czasopisma morskiego. Jej celem jest przybliżenie zagadnień związanych z czasopiśmiennictwem morskim w odrodzonej Polsce i pokazanie współczesnemu czytelnikowi wybranych tytułów prasowych o tematyce morskiej i żeglarskiej. Pomysłodawcą akcji jest red. Marek Słodownik.

 

Organizator: wodnapolska.pl

Oficjalny Partner: Henri Lloyd Polska

Współorganizatorzy: Żeglarski.info, Tawerna Skipperów, Sailbook.pl, Zeszyty Żeglarskie, Żeglujmy Razem, Periplus.pl, Polskie Szlaki Wodne, Marynistyka, Portal Żeglarski, Dobre Wiatry, Magazyn Wodniaków Port21.pl, Mesa Kaprów Polskich, Komisja Turystyki Żeglarskiej ZG PTTK, Komisja Kultury, Historii i Odznaczeń PZŻ, Liga Morska i Rzeczna.

 


► Żeglujmy Razem – powrót na Stronę Główną