Dzień 20., wtorek, 2014-12-09

04:53 UTC
34.26476 N / 012.63607 W
kurs/prędkość: 243,9° / 5,3 w.

13:39 UTC
33.99785 N / 013.66843 W
kurs/prędkość: 251,9° / 6,5 w.

Mamy jakieś 110 mil do Porto Santo. Buja nas spora fala. Na północy przechodzi spory niż, który idzie w Zatokę Biskajską. Tak rozkołysani płyniemy i rzeczy się tłuką.

 

Dzień 21., środa, 2014-12-10

Porto Santo, archipelag Madera, Portugalia – wejście: 13:10 UTC

 

Wiem, że na mapach jest Vila Baleira. Ale tu nigdzie jej nie widzę. Wszędzie w mieście napisane jest Porto Santo: Porto Santo Posto de Correios / Post Office, Porto Santo Enfermeira / Hospital, Marina do Porto Santo. Może więc trzymajmy się nazwy Porto Santo.

 

ZiBi (z Polski) załatwił nam dostawę (z UK) wózka Harkena na Porto Santo (Portugalia, Atlantyk).

Znam teren, bo byliśmy tu w tym roku Pogorią i pomagał nam Nuno, czyli Nuno Miguel Lourenço Xavier Camacho – komandor Clube Naval do Porto Santo (lokalnego jacht klubu) i Miguel Mendes Moreira.

Wpłynęliśmy do portu. Nie jest on dobry dla dużych jachtów z uwagi na sporą martwą falę, czyli swell. Cumowaliśmy przy bardzo silnym (22 węzły) dopychającym wietrze i chyba ja tylko wiem, ile mnie zdrowia kosztowało, aby nie rozbić stustopowego jachtu o keję. Oczywiście wiatr zawiał podczas manewrów, bo wcześniej był słaby, i żeby nie było za łatwo – ster strumieniowy postanowił sobie odpocząć i nie działać. Wszystko skończyło się dobrze się i zacumowaliśmy – to była dobra decyzja, bo nocą wiało 40 węzłów i na kotwicy mogło być słabo.

Przed wieczorem Nuno dał nam swój samochód – zrobiliśmy zakupy i nie musieliśmy nosić toreb. To duża ulga.

Po zakupach Nuno zawiózł nas do prywatnej winiarni (nie ma sprzedaży na wynos) i prywatnego muzeum etnograficznego Museu do Cardina.

Ich właścicielem jest Senhor José Cardina de Freitas Melim.

Dom José zbudował w 2006 roku ośmiokątny budynek, w którym zgromadził – i wciąż gromadzi – przedmioty codziennego użytku z Porto Santo i modele urządzeń używanych w rolnictwie, rybołówstwie, winiarstwie i innych typowych na wyspie rzemiosłach.

 

W tym czasie Miguel dorabiał dla nas części.

 

 

Dzień 22., czwartek, 2014-12-11

Porto Santo

 

Nocą ten silny wiatr docisnął nas do kei i nawet dobrze było, wszyscy spali.

O 4 rano sprawdziłem liny – nic się nie działo.

Miguel podjął się naprawić uszkodzone mocowania świateł nawigacyjnych i pracował nad tym cały czwartek.

Po nocy z silnym wiatrem przyszedł ładny bezwietrzny dzień, ale pojawiła się silna martwa fala i w po­łud­nie urwał się szpring dziobowy. Musieliśmy odejść od kei i stanęliśmy na kotwicy w środku portu.

 

 

Dzień 23., piątek, 2014-12-12

Porto Santo – wyjście: 13:21 UTC

 

Planowaliśmy odpłynięcie na czwartek i umówiłem się z Nuno, że wieczorem kupimy chleb specjalnie pieczony domowym sposobem. Piekarz miał go robić między innymi dla nas. Portugalski chleb jest tak samo smaczny, jak ten kiedyś pieczony w Polsce i był to dla nas swojego rodzaju rarytas. Zaplanowane odpłynięcie nie udało się, ponieważ piekarz nie zdążył i chleb był do odbioru dziś, o 7 rano. Potem załoga załatwiała swoje sprawy, a ja byłem w Casa Colombo – w domu, gdzie według mieszkańców wyspy mieszkał ok. roku 1480 Kolumb z żoną, która była córką gubernatora wyspy.

Wypłynęliśmy lekko po południu.

 

 

Dzień 24., sobota, 2014-12-13

11:32 UTC
N 30°17’15″ / W 16°8’30″
30.287602° N / 016.141672° W
kurs/prędkość: 178,5° / 8,8 w.

 

Dzień 25., niedziela, 2014-12-14

Santa Cruz de Tenerife, Teneryfa, Wyspy Kanaryjskie, Hiszpania
11:30 UTC – główki portu
11:45 UTC – keja

 

Dzień 30., piątek, 2014-12-19

Santa Cruz de Tenerife – wyjście: 12:04 UTC

Pięć dni w porcie Santa Cruz.

Mieliśmy: zanieczyszczone zbiorniki paliwa, przez co uszkodziła się pompa paliwowa generatora; uszkodzony starter; genuę podartą tak, że trzeba było ją dać do naprawy. Obcinało też silnik.

Robiliśmy zakupy – nie było to łatwe w przypadku części i map. Map zresztą nie kupiliśmy – nie ma!

Pomagał mi, i to bardzo, Grzegorz Roman i jego żona Marta: przez telefon tłumaczyli mechanika na polski i mnie na hiszpański. Grzegorz w dzieciństwie był aktorem, grał m.in. Marka Piegusa. Namiar na niego dał mi ZiBi.

Niestety – rozmawiałem z Grzegorzem tylko przez telefon: ja – na Teneryfie, on – na Fuerteventura, czyli ponad 100 mil od nas. Zaprosiłem jego i Martę na naszą łódkę, ale podziękowali, bo nie mogli przyjechać.

 

 

Dzień 31., sobota, 2014-12-20

14:50 UTC
26.24766° N / 018.13213° W
kurs/prędkość: 213,9° / 8,4 w.

21:40 UTC
190 Mm na południowy wschód od Teneryfy
210 Mm od wybrzeża Afryki
kurs 214°.

Wieje wschodni wiatr do 20 węzłów i jest fala do 2 metrów. Temperatura nocą wynosi 20° C, ale z uwagi na dość silny wiatr załoga pełni wachty w czapkach i kurtkach. W dzień jest lepiej, bo temperatura podnosi się do 25° C.

Na pokładzie jest dziewięć osób z pięciu krajów.

Od Teneryfy nic ważnego się jeszcze nie zepsuło. Tylko zegar spadł na schody w mesie i rozpadł się na kawałki.

Teoretycznie jest możliwość spędzenia świąt na wyspach Cabo Verde, ale kapitan się spieszy i utrudnia załodze realizację tego planu. : )

 

 

Dzień 33., poniedziałek, 2014-12-22

21:40 UTC
Pozycja: 20.13487° N, 020.36 403° W
kurs 205°, czyli ciągle w stronę Cabo Verde
prędkość 5,6 w.
wiatr ze wschodu 8-9 w.

Płyniemy wzdłuż Afryki niczym jacht regatowy wzdłuż linii startu czekając na sygnał „Start!”. Liczymy, że w końcu złapiemy kąt i zrobimy rufę na kurs 260°. Słabo to wygląda, ale może wiatr przekręci się ze wschodniego na chociaż trochę północny.

Fale nareszcie opadły. Były dziwne, krótkie i wysokie. Nie było to wygodne dla nikogo. Dzisiaj odpoczęliśmy i na tych wielkich łóżkach nie kręciło nas w lewo ani w prawo.

Pokazała się orka i szybko zniknęła, potem na chwilę wyskoczyły delfiny.

Moris, Niemiec zabrany z kei w Teneryfie, zrobił dzisiaj ucztę.

 

 

Dzień 34., wtorek, 2014-12-23

06:45 UTC
Pozycja: 19.21701° N, 021.08155° W
kurs/prędkość: 211°/ 4,5 w.
wiatr 8 w. ze wschodu

Cisza, ciągle bardzo ciemno, nie widać horyzontu. W ogóle noce są bardzo ciemne i zimne. Mimo 70 stop­ni Fahrenheita (+21° C) mam na sobie kurtkę i czapkę. Gdy się już rozwidni, zrobię zwrot przez rufę i będę próbował robić mile we właściwym kierunku. Paliwa mamy tyle, ile mamy. Cały czas pracuje generator i muszę odpowiednio paliwem gospodarować, bo ten jacht bez diesla nie pływa.

Dziękuję wszystkim za pozdrowienia i życzenia (to bardzo miłe), wzajemnie Wam wszystkim – życzenia świąteczne: najlepszego, a zwłaszcza zdrowia. Pozdrawiam wszystkich.

 

10:00 UTC
Pozycja: 19.10709° N, 021.06191° W
kurs/prędkość:  260° / 5 w.
wiatr NE 12 w.

Właśnie zmieniłem kurs na zachodni (chociaż „po staremu” jest to WbS – West by South) i tym samym rozpoczęliśmy – w naszym pojęciu – przekraczanie Atlantyku, choć przecież „przekraczamy” Atlantyk od Cieśniny Gibraltarskiej.

Nie ma fali, słońce wali.

Tekst: Krzysztof Grubecki

Foto: źródła różne, podane w nazwach plików
Mapa: wg Google Maps (stara wersja)

Na Stronie Głównej: Caspar David Friedrich: Mnich nad morzem
(Der Mönch am Meer; 1808-1810; olej na płótnie; 110 x 171,5 cm; Alte Nationalgalerie, Berlin)

 


► Żeglujmy Razem – powrót na Stronę Główną