Płynęliśmy przez Atlantyk jachtem Vagabond’eux: Ludek Mączka, Magda – moja córka, student Timo Lehtinen – jachtostopowicz z Finlandii zabrany w Las Palmas i ja jako kapitan.
Właścicielem jachtu był mieszkający we Francji Janusz Kurbiel. To on był sprawcą i pomysłodawcą wyprawy, której celem było przepłynięcie przez Przejście Północno-Zachodnie z zachodu na wschód, a my właśnie realizowaliśmy jej pierwszy etap: przeprowadzaliśmy jacht z Hawru do Vancouveru. Wtedy jeszcze nie miałem pojęcia, że pokonanie Przejścia zajmie nam następne cztery lata.
Był rok 1984.
1984, grudzień, Vagabond’eux – moja załoga w tropikach na Atlantyku: Ludek Mączka, Magda Jacobson i (za nimi) Timo Lehtinen
Fot. Wojciech Jacobson
Janusz i jego żona Joëlle załatwiali wówczas we Francji tysiące spraw związanych z wyprawą i nie płynęli przez Atlantyk, ale mieli przylecieć na Karaiby, by spędzić z nami święta Bożego Narodzenia. Miejsce spotkania wyznaczone było na wyspie Gwadelupa, formalnie mającej status Terytorium Zamorskiego Francji.
I tak się stało. W przeddzień wigilii, po południu, zacumowaliśmy w marinie jachtowej w Pointe-à-Pitre, największym mieście i porcie Grand-Terre, wschodniej z dwóch wysp tworzących Gwadelupę. Wcześniej tego samego dnia przylecieli z Francji Janusz i Joëlle Kurbielowie.
Radość ze spotkania była ogromna. Ludek i Janusz uczcili to kilkoma butelkami wina, które wzięli z jachtowych zapasów. Na pokładzie Vagabonda wieźliśmy od Wysp Kanaryjskich kilkadziesiąt butelek, które zakupił Janusz. Później, w Arktyce, gdzie praktycznie panuje prohibicja, były z nimi kłopoty, ale to inna historia.
1984, 25 grudnia, Les Saintes: na dziobie Vagabond’eux Janusz Kurbiel i Wojciech Jacobson
Fot. Magdalena Jacobson-Ostrowska
Razem z Kurbielami przylecieli z Francji ich przyjaciele: Pierre i Veronique Clausin i ich synowie, Marin i Quentin, mający około dziesięciu lat.
Pierre był właścicielem firmy produkującej coś dla armii francuskiej. Przy okazji produkował rollery własnej konstrukcji dla jachtów. Takie rollery, o nazwie Proengin – niezawodne! – mieliśmy na Vagabondzie. Janusz, zamiast angielskiego słowa „roller” używał wersji spolszczonej: „zwijacz” – propagowaliśmy tę nazwę, ale nie przyjęła się. Później, we Francji, w 1988 roku, Pierre ofiarował Ludkowi rollera na Marię. Ludek, jak to Ludek, przekazał, albo sprzedał go za bezcen, Jerzemu Mańkowskiemu, budowniczemu Marii.
Clausinowie zaokrętowali na jacht Lonturlu, należący do kuzyna Pierre’a.
24 grudnia 1984, Les Saintes z masztu Vagabond’eux
Fot. Wojciech Jacobson
Rano 24 grudnia 1984 roku, w oba jachty, wyruszyliśmy na położone blisko Gwadelupy wyspy Îles des Saintes. Razem z Clausinami popłynął – jako pomocnik – nasz Timo. Znajomość i przyjaźń wtedy zawarte przetrwały. Pierre, niestety, już nie żyje, ale kontakt z Veroniką trwa, chłopaki wyrosły. Marin ma własną rodzinę.
Na kotwicowisku, na wprost plaży przy Pain de Sucre na Îles des Saintes, urządziliśmy wigilię, mając prawdziwą choinkę przywiezioną przez Joëlle z Paryża.
Terre-de-Haut, wyspa w archipelagu Les Saintes – z lewej strony Pain de Sucre, bazaltowy przylądek (wysokość: 53 m) nazwany tak przez analogię do Głowy Cukru w Rio de Janeiro
źródło: Wiki
Tuż po świętach przylecieli z Paryża kolejni znajomi: Catherina i François Templer i dołączyli do nas na Îles des Saintes. Tam też witaliśmy Nowy Rok, ale bez… Ludka. Brakowało mu jakichś dokumentów i Janusz, na własny koszt, wysłał go do Paryża. Tak więc Sylwestra 1984/1985 Ludek spędził w samolocie, a wino serwowały mu linie lotnicze. Wrócił 5 stycznia 1985.
1984, grudzień: Vagabond’eux na Les Saintes
Fot. Wojciech Jacobson
Tymczasem my odwiedziliśmy inne miejsca w rejonie głównej wyspy i zrobiliśmy rejs „zdjęciowy”: Janusz fotografował łódkę pod żaglami z zodiaka, a Vagabond’eux defilował dookoła niego. Ale na tym się nie skończyło. Janusz, który nie znosił bezczynności załogi i biorąc pod uwagę naszą dalszą drogę do Vancouver, dokonał szczegółowego przeglądu technicznego jachtu. Każdemu z nas przydzielił konkretne zadania do wykonania na bieżąco. Sam szczególną uwagę poświęcił silnikowi i agregatom.
Drugiego stycznia 1985 r. przenieśliśmy się do Pointe-à-Pitre i świętowaliśmy 39. urodziny Janusza – przełożone o dzień, bo Janusz urodził się w Nowy Rok.
Trzeciego stycznia pojechaliśmy w głąb lasu tropikalnego na Basse-Terre, zachodniej wyspie tworzącej Gwadelupę, a później pod wulkan Sufrière, na plaże z czarnym piaskiem i do kolorowych osad kreolskich.
Czwartego stycznia urządziliśmy pożegnalne ognisko na plaży wyspy Îlet du Gosier.
Wieczorem, w przeddzień święta Trzech Króli staliśmy znów w marinie Pointe-à-Pitre, gdyż 6 stycznia Joëlle i Janusz wracali do Paryża. Ich samolot odlatywał wieczorem, więc rano Janusz i Ludek zaczęli ceremonie pożegnalne. Gdy obaj mieli już w czubie, Janusz postanowił pokazać Ludkowi, jak łatwo manewruje się na Vagabond’eux. Nas – Joëlle, Magdy, Timo i mnie – nie było na pokładzie, więc sami odcumowali i zaczęli manewry w basenie pełnym jachtów. Tego ja, formalny kapitan jachtu, nie zdzierżyłem. Tak jak stałem, wskoczyłem do wody i dopłynąłem do jachtu. Tam, w kokpicie, objechałem obu i razem zawróciliśmy do miejsca postoju. Reszta załogi przyglądała się temu z kei.
Archipelag Guadelupe
źródło: Wiki
Po wyjeździe Kurbielów wypłynęliśmy 8 stycznia 1985 r. – śladami mojego i Ludka rejsu Marią z 1974 roku – na Martynikę i 9 stycznia 1985 r. wcześnie rano weszliśmy do Fort-de-France. Ale to już inna wyspa i inna historia.
Wojciech Jacobson
10 lipca 2024
O życiu i przygodach Wojciecha Jacobsona, w tym o jego wspólnej żegludze z Ludomirem Mączką, przeczytacie w antologii opowiadań i reportaży:Wojciech Jacobson: Od równika do bieguna, czyli „Marią” do Hawru… i dalej,
Estimark, 2022.
♦ Nominowana do literackiej nagrody im. Teligi za rok 2023.
Można ją jeszcze kupić:
♦ u Wydawcy (tel. 604-555-115; kontakt.estimark@gmail.com),
♦ na ► Allegro
♦ w ► księgarni Wydawnictwa Nautica.
Żeglarski życiorys kpt. Wojciecha Jacobsona przedstawia też książka
Kazimierz Robak: Żeglarskie ‘kto jest kim’: Wojciech Jacobson,
Dobry Noe Press, 2022.
Nominowana do:
♦ literackiej nagrody im. Teligi za rok 2022
♦ Nagrody Żeglarskiej Szczecina 2022.
Drugie wydanie (380 stron, kilkaset map i ilustracji) jest jeszcze do nabycia:
♦ u ► Wydawcy
♦ w księgarniach internetowych (m.in. ► Wydawnictwa Nautica).
Recenzję przeczytacie ►TU◄.
Obie książki uzupełniają się jak dwie części dużej całości.
Bo gdy dwóch pisze o tym samym, to na pewno nie tak samo i niekoniecznie to samo.